piątek, 7 marca 2014

Już się nie zbliża.. Ona tu już JEST!..

... rzecz jasna mowa o naszej (i nie tylko) wielkiej Przyjaciółce - Wiośnie. Uwielbiam te pierwsze dni, kiedy już można wyjść lżej ubranym na podwórko, zacząć prace w ogrodzie..
Dzisiaj prace u nas postąpiły i to bardzo.
Zrobiliśmy rabaty podwyższane (lekko ale zawsze). Chciałam, żeby chwasty tak się nie rozpleniały, a mój mini ogródek wyglądał nieco bardziej schludnie, choć i sporo pracy jeszcze przede mną... Tak wiec zbiliśmy z byleczego takie skrzynki bez dna mocując je do ziemi kołkami. Pomalowałam to impregnatem, wyłożyłam na brzegach folią i voila! Trzeba jechać po ziemię.
Wyprawa po ziemię była nieopodal, sąsiednia wieś - tam jest kopalnia torfu i sprzedają też ziemię na metry sześcienne ;) Wzięliśmy trochę na małą przyczepkę, zapłaciliśmy 15 zł (za tonę ziemi !) i wyruszyliśmy z powrotem. Po drodze troche nas sie wysypało, silnik mojego Miśka zagrzał, ale dotarliśmy cało.

Po wysypaniu do rabat widok mojego nędznego ogródka pierwszy raz chyba sprawił mi sporą radochę. W końcu nie zarosnę chwastami i nie będę się tak męczyć podczas pielęgnacji roślinek. Lubie ład.


 Kraje Elizejskie.
Mam swoje na własność i to całkiem niedaleko! Są to takie rozległe łąki, prawie stepy ;) Bez żadnej cywilizacji, jakby trochę zapomniane, wielkie, rozłożyste.. Można tu odetchnąć pełną piersią. Uwielbiam takie przestrzenie. Wędrujemy sobie po nich ostatnio dość często z dwoma miłymi towarzyszami, których imiona brzmią Bestia oraz Klakier (który jest suczką). Ale o tym kazdy wie.



Oto Bestia próbująca wleźć na Balot:
 

 Swoją drogą ciekawe, dlaczego właściciel nie pozbierał tych swoich Balotów...

 Tu mieliśmy drobny odpoczynek i wróciliśmy do domu. W nogach kilkanaście km ale satysfakcja gwarantowana :)